Oto najciekawsze i najlepsze westerny wszech czasów. Nasz subiektywny TOP-15 zawiera pozycje, które musicie znać, jeżeli jesteście fanami tego gatunku.
Spis treści
Ponad 120 lat temu miała miejsce premiera pierwszego w historii kina westernu („Napad na ekspres” Edwina S. Portera), choć złota era tego gatunku przypada na latach 1930-1950. Do nobilitacji westernu przyczynił się niewątpliwie John Ford, który stworzył kilka niezapomnianych filmów o Dzikim Zachodzie. Dzisiaj westerny nie są już tak popularne, choć mają grono oddanych fanów, a od czasu do czasu pojawi się ciekawa nowość z tego gatunku.
Tworząc zestawienie najlepszych westernów wszech czasów wybieraliśmy zarówno filmy pochodzące ze złotej ery tego gatunku, jak i pozycje nowsze. Niektóre pozycje w naszym TOP-10 mogą być dzisiaj nieco zapomniane, ale zdecydowanie warto je znać i odświeżyć sobie pewnego dnia „w samo południe”.
Na naszej liście najlepszych westernów brakuje jakiegoś tytułu? Koniecznie napiszcie to w komentarzu!
Butch Cassidy i Sundance Kid (1969)
„Butch Cassidy i Sundance Kid” to popis dwóch aktorów: Roberta Redforda i Paula Newmana, którzy wcielają się w autentyczne postaci z historii Dzikiego Zachodu. To opowieść o prawdziwej męskiej przyjaźni, która często może połączyć dwie odmienne osobowości.
Butch Cassidy i Sundance Kid to przywódcy gangu, którzy napadają na banki i pociągi. Pewnego razu ich tropem rusza surowy stróż prawa oraz kilku strzelców wyborowych. Bandyci nie są w stanie ich zgubić, więc udają się aż do Boliwii. Tę historię trzeba znać!
Psie pazury (2021)
Psie pazury
„Psie pazury” to psychologiczny western osadzony w Montanie lat 20. XX wieku, opowiadający o napiętej relacji między dwoma braćmi – charyzmatycznym, brutalnym Philem i spokojnym, ułożonym Georgem. Kiedy George żeni się z wdową Rose i sprowadza ją wraz z synem Peterem na ranczo, Phil zaczyna prowadzić wobec nich emocjonalną grę, która z czasem odsłania głębsze warstwy jego osobowości, tłumione pragnienia i dawne traumy.
„Psie pazury” to wyjątkowy western, ponieważ nie opiera się na typowych dla gatunku strzelaninach czy klasycznym konflikcie dobra ze złem, lecz reinterpretuje jego schematy w duchu intymnego dramatu. Reżyserka Jane Campion wykorzystuje pejzaż i ciszę prerii jako przestrzeń psychicznej projekcji bohaterów – dzikość natury staje się odbiciem dzikości wewnętrznej. „Psie pazury” to western, który nie mówi wprost o przemocy – on ją sączy, powoli, podskórnie, aż staje się nie do zniesienia.
Rio Bravo (1959)
„Rio Bravo” z Johnem Waynem to klasyka gatunku. Gra on tutaj szeryfa Johna T. Chance, który stawia czoła bandytom, którzy chcą odbić z więzienia swojego kumpla. Po swojej stronie ma tylko wiecznie pijanego zastępcę, starego dziwaka, porywczego młodzieńca i… piękną kobietę. To prawdziwa mieszanka wybuchowa!
Od „Rio Bravo” wielu moich rówieśników zaczynało swoją przygodę z westernem. Film ma w sobie wszystko to, za co kochamy filmy o Dzikim Zachodzie: prostą fabułę, wartką akcję i świetnie napisane, nieco szablonowe postaci, których nie sposób nie lubić.
Hostiles (2017)
Hostiles
„Hostiles” to melancholijny, introspektywny western, którego akcja rozgrywa się w 1892 roku, u schyłku epoki przemocy i kolonialnych podbojów.
Christian Bale wciela się w kapitana Josepha Blockera – zahartowanego weterana, który z niechęcią przyjmuje rozkaz eskortowania umierającego wodza Czejenów i jego rodziny przez dzikie tereny Nowego Meksyku do ich rodzinnych ziem w Montanie. Wspólna podróż przez pustkowia staje się nie tylko fizycznym wyzwaniem, ale też głęboką konfrontacją z demonami przeszłości, uprzedzeniami i sensem honoru w świecie, który właśnie się rozpada.
To western inny niż większość – pozbawiony heroizmu, skupiony na winie, przebaczeniu i pustce, jaka zostaje po przemocy. „Hostiles” ukazuje amerykański Zachód jako miejsce skażone, gdzie każda decyzja moralna tonie w szarości, a bohaterowie – po obu stronach historycznych konfliktów – są równie poranieni i zagubieni.
Siedmiu wspaniałych (1960)
Mieszkańcy pewnej meksykańskiej wioski są terroryzowani przez bandę niejakiego Calvery, więc proszą o pomoc zawodowych rewolwerowców. Grupie cynicznych twardzieli wynajętych do wykonania konkretnego zadania niespodziewanie zaczyna zależeć na mieszkańcach wioski… Czy to ułatwi im wykonanie misji, czy też może utrudni?
„Siedmiu wspaniałych” to western, który na zawsze odmienił oblicze kina. Mimo iż jest to adaptacja „Siedmiu samurajów” Akiro Kurosawy, to w realiach Dzikiego Zachodu opowieść ogląda się jak zupełnie nowy film. Wśród tytułowych rewolwerowców znajdziemy m.in. Yula Brynnera, Steve’a McQueena, Charlesa Bronsona i Jamesa Coburna.
Tombstone (1993)
„Tombstone” to znakomity western z Kurtem Russellem, Valem Kilmerem, Samem Elliottem i Billem Paxtonem w rolach głównych, w którym to jest kilka scen, które przeszły do historii kina.
Akcja rozgrywa się w 1879 r. Szeryf Wyatt Earp wraz z żoną i braćmi przyjeżdżają do miasteczka Tombstone w Arizonie, gdzie zostały odkryte bogate złoża srebra. Earp musi więc szybko porzucić swoją postawę nieangażowania się w miejscowe problemy, bowiem miastu i jego mieszkańcom coraz bardziej doskwiera banda pod przywództwem McLaurych i Clantonów.
Wendeta (2016)
Wendeta
„Wendeta” Martina Koolhovena to brutalny, alegoryczny western, który rozgrywa się na amerykańskim pograniczu XIX wieku, ale jego przekaz wykracza daleko poza ramy gatunku i epoki.
Główna bohaterka, Liz, to niemal niema akuszerka, która stara się ułożyć życie w surowym, patriarchalnym świecie, dopóki nie pojawia się nowy kaznodzieja – wcielenie opresji, przemocy i religijnego fanatyzmu, które krok po kroku odbiera jej wolność i godność.
Fabuła rozwija się w nielinearnej strukturze, w czterech rozdziałach, odsłaniających coraz mroczniejsze karty z przeszłości Liz i pokazujących cenę, jaką musi zapłacić kobieta w świecie rządzonym przez mężczyzn, prawo i przemoc.
„Wendeta” to western wyjątkowy, bo zamiast mitologizować Dziki Zachód, demaskuje jego fundamenty – przemoc wobec kobiet, systemową opresję i religijną hipokryzję. Film jest duszny, momentami trudny do zniesienia, ale precyzyjnie skonstruowany i wizualnie imponujący – każdy kadr przesiąknięty jest grozą i bezsilnością.
Koolhoven wykorzystuje konwencję westernu nie po to, by opowiedzieć historię o odwadze, lecz by ukazać jej cenę, szczególnie z kobiecej perspektywy.
Bez przebaczenia (1992)
„Bez przebaczenia” to wyjątkowy western wyreżyserowany przez Clinta Eastwooda, który gra też w nim główną rolę. Akcja rozgrywa się w 1881 r., kiedy to dwóch poganiaczy bydła w mieście Big Whiskey brutalnie okalecza prostytutkę. Na kowbojów zostaje nałożona grzywna i zostają wypuszczeni przez lokalnego szeryfa. Kobiety postanawiają wymierzyć sprawiedliwość w inny sposób, dlatego zgłaszają się do Williama Munny’ego, byłego rewolwerowca i łowcy nagród.
„Bez przebaczenia” to prosta historia, którą jednak ogląda się z zapartym tchem. Bez wątpienia ma na to wpływ znakomita gra aktorska, bo przecież mamy tu i Clinta Eastwooda, i Gene’a Hackmana, i Morgana Freemana. Film bardzo dobrze się zestarzał i bez krępacji można go obejrzeć choćby jutro.
Dobry, zły i brzydki (1966)
„Dobry, zły i brzydki” to dla mnie kwintesencja westernu i film, w którym zakochałem się, gdy obejrzałem go jako dziecko. Choć jest to ostatnia część „dolarowej trylogii” Sergia Leone, można go oglądać jak osobny film. Zwłaszcza że Clint Eastwood w roli bezimiennego rewolwerowca to jedna z najbardziej kultowych postaci w historii kina.
Trzej mężczyźni – Zły, bezwzględny łowca nagród; Brzydki, wielokrotny przestępca i Dobry, łowca głów z zasadami – usiłują dotrzeć do skarbu ukrytego przez wojsko. Brzydki jest w posiadaniu informacji o nazwie cmentarza, na którym został on zakopany, Dobry zna nazwisko na poszukiwanym grobie, co czyni z nich mimowolny zespół. Po piętach depcze im Zły.
Zabójstwo Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda (2007)
„Zabójstwo Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda” Andrewa Dominika to przez film przez wielu uważany za „ostatni” prawdziwy western. Znakomite aktorstwo Brada Pitta i Caseya Afflecka, a także pięknie opowiedziana historia wyjętego spod prawa Jessego Jamesa, sprawiają, że ten film się nie nudzi. Regularnie odświeżam go sobie co kilka lat.
Akcja rozgrywa się w 1880 r. Wszyscy znają Jesse’ego Jamesa, który jest ścigany przez prawo w dziesięciu stanach, ale przez wielu ludzi jest uważany za ówczesnego Robina Hooda. Robert Ford jest nikim. Ambitny 19-latek zamierza to zmienić – zaprzyjaźnia się z Jessem, wstępuje do jego gangu i w podstępny sposób go zabija. Finał tej opowieści jest dobrze znany i zdradza go już tytuł, ale sam film w spektakularny sposób opowiada o życiu w obliczu zbliżającej się śmierci.
Nienawistna ósemka
Nienawistna ósemka
„Nienawistna ósemka” to western zamknięty w formie teatralnej, klaustrofobicznej opowieści o paranoi, zemście i brutalnej prawdzie amerykańskiej historii. Akcja toczy się niemal w całości w odizolowanej górskiej chacie, do której trafia tytułowa ósemka nieufnych, zróżnicowanych postaci: łowcy nagród, były generał Konfederacji, tajemniczy szeryf, kat i kilku pasażerów o niejasnych motywach. Zamiast klasycznej akcji rodem z westernu, dostajemy duszną grę pozorów, napięć rasowych i ukrytych tożsamości – każdy coś ukrywa, nikt nie mówi całej prawdy.
To znakomity western, bo dekonstruuje mit Dzikiego Zachodu w sposób brutalny, przewrotny i inteligentny. Zamiast bohaterów i złoczyńców mamy moralne bagno, w którym nikt nie jest niewinny. Quentin Tarantino celowo spowalnia narrację, by uwypuklić napięcia społeczne – zwłaszcza te związane z rasizmem, zemstą i dziedzictwem wojny secesyjnej – i ukazuje je przez pryzmat groteski i ironii.
Poszukiwacze (1956)
John Ford i John Wayne. Więcej chyba dodawać nie trzeba! „Poszukiwacze” to kolejny klasyczny western, który trzeba zobaczyć. To wyjątkowy film sprzeciwiający się rasizmowi i szeroko rozumianej nietolerancji.
Były żołnierz konfederacji – Ethan Edwards – jest człowiekiem rozgoryczonym i wrogiem Indian. Ranczo jego brata zostało spalone przez Komanczów z plemienia Czarnych Sokołów, brat i jego żona zamordowani, a obie córki uprowadzone. Edwards poprzysięga zemstę i udaje się wraz z Metysem Pawleyem na poszukiwanie dziewcząt. Przez pięć lat obaj mężczyźni włóczą się po Zachodzie, aż wreszcie docierają do celu, ale na końcu ten drogi znajdują coś, czego się nie spodziewali…
Pewnego razu na Dzikim Zachodzie (1968)
Brett McBain szykuje wspaniałą ucztę ku czci mającej właśnie przyjechać, świeżo poślubionej żonie, Jill. Jednakże bandyci zabijają jego oraz trójkę dzieci. Jak się okazuje, za morderstwem stoi niejaki Frank, jeden z bandziorów związanych z koleją, która zamierzała zbudować tutaj swój trakt. Pomocy wdowie udziela tajemniczy człowiek zwany Harmonijką.
„Pewnego razu na Dzikim Zachodzie” to znakomity western mistrza gatunku, Sergio Leone. Co ciekawe, Clint Eastwood odrzucił propozycję zagrania roli Harmonijki, a James Coburn nie polubił proponowanej mu postaci. Pod uwagę rozważani byli także Gregory Peck, Terence Stamp i Warren Beatty, ale ostatecznie wybór padł na Charlesa Bronsona. I bardzo dobrze!
Tańczący z wilkami (1990)
„Tańczący z wilkami” to debiut reżyserski Kevina Costnera i pod wieloma względami film wyjątkowy. Z jednej strony nie jest to tak „klasyczny” western, jak wiele powyżej wymienionych, ale to jeden z moich ulubionych filmów wszech czasów i nie mogło go zabraknąć w tym zestawieniu. Siedem zdobytych Oscarów mówi samo za siebie!
Akcja rozgrywa się w 1863 r. podczas wojny secesyjnej. Porucznik Unii John Dunbar zostaje ranny w stopę, a chirurdzy chcą ją mu amputować. Mężczyzna woli jednak zginąć z honorem, więc wsiada na konia i rusza do samobójczego ataku na konfederatów.
Ku zaskoczeniu wszystkich, wygrywa tę bitwę, więc w nagrodę może wybrać dowolną placówkę, w której będzie służył. Wybiera więc Fort Sedgewick, który stoi na terenie należącym do Siuksów. Pewnego dnia Dunbar ratuje żyjącą w wiosce Wzniesioną Pięść, dzięki czemu zyskuje aprobatę Indian. Tak zaczyna „nowe życie” i zaczyna myśleć jak Siuks, stając się „Tańczącym z wilkami”.
Django (2012)
„Django” Quentina Tarantino to eksplodujący energią, bezkompromisowy western zemsty, który przenosi widza w brutalny świat amerykańskiego Południa tuż przed wojną secesyjną. Tytułowy bohater, wyzwolony niewolnik, u boku ekscentrycznego niemieckiego łowcy nagród doktora Schultza, przemierza plantacje i miasteczka w poszukiwaniu swojej żony – porwanej i sprzedanej do piekielnej posiadłości Candyland, rządzonej przez sadystycznego Calvina Candiego.
„Django” to western o dzikim sercu i antysystemowej duszy. Tarantino zderza tu klasyczne motywy gatunku – rewolwery, pojedynki, zemstę – z nieosłoniętym obrazem niewolnictwa jako najciemniejszego rozdziału amerykańskiej historii. Stylizacja retro łączy się z brutalną szczerością, spaghetti western z blaxploitation, a przemoc – z czarnym humorem i błyskotliwym dialogiem. Django to nie tylko rewolwerowiec, ale ikona wyzwolenia i gniewu, który nie szuka pojednania, lecz sprawiedliwości.
Masz ochotę na coś innego? Warto sprawdzić nasz ranking najlepszych filmów SF.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.


















