Coraz dłuższe przerwy między sezonami zabijają emocje widzów. Podczas gdy Netflix każe czekać latami, Prime Video skraca czas między premierami i pokazuje, że da się robić wielkie hity szybciej.
Od lat fani narzekają na to samo: 3 lata czekania na kolejny sezon. Netflix ze „Stranger Things”, „Squid Game” czy „One Piece” udowodnił, że rekordowe opóźnienia stają się jego znakiem rozpoznawczym. Widzowie zdążyli się już przyzwyczaić, że zanim doczekają się kolejnych odcinków ulubionego serialu, hype dawno opadnie.
- Harlan Coben na Prime Video! Gorąca premiera już w tym tygodniu
- Uwielbiasz Jokera? Zapowiedziano nową wizję bohatera!
Prime Video nie bawi się w 3-letnie przerwy. Netflix powinien się uczyć
Prime Video skróciło cykle produkcyjne i tym samym rozwiązuje największy ból głowy współczesnego streamingu. Dane mówią same za siebie:
- „The Boys” – pięć sezonów w siedem lat.
- „Gen V” – tylko dwa lata przerwy między sezonami.
- „Fallout” – rekord oglądalności w 2024 r., a kontynuacja już po 18 miesiącach (grudzień 2025).
- „Invincible” – kolejne sezony co roku, przyspieszenie produkcji w porównaniu z długą przerwą po debiucie.
- „The Rings of Power” – najdroższy serial świata (ponad miliard dolarów budżetu), a mimo to tempo produkcji wciąż szybsze niż u konkurencji.
To pokazuje, że krótsze przerwy nie muszą oznaczać cięcia kosztów. Prime Video inwestuje ogromne pieniądze i jednocześnie dowozi szybciej.
Netflix przez swoje opóźnienia traci coś więcej niż widzów, przede wszystkim traci uwagę i emocjonalne przywiązanie. Wielu fanów przyznaje, że po 3 latach ich zainteresowanie serią spada. Przykład? „Wednesday” wróciło po trzech latach z raptem ośmioma odcinkami. Dla części widzów to za mało i za późno.
Fallout
HBO też ma problem. Reboot „Harry’ego Pottera” może okazać się produkcją, w której aktorzy zdążą dorosnąć, zanim seria dobiegnie końca. To dokładnie ten scenariusz, którego widzowie chcą uniknąć. Prime Video zyskuje przewagę konkurencyjną i to nie tylko nad Netflixem, ale też nad całą branżą. Amazon udowadnia, że da się tworzyć seriale na skalę „Gry o Tron” i jednocześnie utrzymać rytm, który nie zabija hype’u.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.







Dodaj komentarz