Ten emocjonalny serial Netflixa oglądają wszyscy! Ty też powinienieś

Meksykański dramat „Nikt nie widział, jak odchodzimy” podbił platformę Netflix w aż 37 krajach. Oparta na faktach historia matki walczącej o dzieci porusza widzów także w Polsce, zajmując pierwsze miejsce w zestawieniu TOP 10.

Nowy serial Netfliksa „Nikt nie widział, jak odchodzimy” szturmem podbił globalne rankingi platformy. Produkcja zadebiutowała 15 października i w zaledwie kilka dni znalazła się w TOP 10 w aż 37 krajach, a w Polsce utrzymuje pozycję numer jeden. To pięcioodcinkowy meksykański dramat oparty na faktach, który zdążył już poruszyć miliony widzów na całym świecie.

• Co oglądać w Netflix? Oto najlepsze nowe filmy i seriale
• „Obecność 4” straszy już w domach. Gdzie obejrzeć w Polsce?

„Nikt nie widział, jak odchodzimy” na Netflix podbija serca widzów

Serial opowiada historię Valerii Goldberg, młodej kobiety (w tej roli Tessa Ía, znana z „Narcos: Meksyk”), która po rozpadzie małżeństwa walczy o odzyskanie dzieci.

Nikt nie widział, jak odchodzimy

Jej były mąż Leo Saltzman, działając pod wpływem swojego despotycznego ojca, porywa dzieci i wywozi je za granicę – do Europy i następnie Ameryki Południowej, ogarniętej rewolucją. Zrozpaczona matka rozpoczyna dramatyczne poszukiwania, w które angażują się również były agent Mossadu i Interpol.

Twórcy osadzili akcję w latach 60., ukazując konflikt nie tylko między małżonkami, ale też między dwiema wpływowymi żydowskimi rodzinami w Meksyku. Serial nie unika także innych trudnych tematów – stygmatyzacji kobiet, społecznych oczekiwań wobec matek, konfliktu tradycji i religii.

Nikt nie widział, jak odchodzimy

W obsadzie, obok Tessy Íi, pojawiają się Emiliano Zurita, Natasha Dupeyrón, Gustavo Bassani i Juan Manuel Bernal. Co ważne, serial „Nikt nie widział, jak odchodzimy” powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń i autobiografii Tamary Trottner z 2024 roku, w której autorka opisała własne doświadczenia. Jako dziecko kobieta została bowiem porwana przez ojca razem z bratem. To dodaje całej historii jeszcze większej autentyczności i emocjonalności.

Źródło